wróć... Sierżant Stubby, od zera do bohatera
Uratował życie setek żołnierzy, złapał niemieckiego szpiega, poznał trzech prezydentów USA i odszedł jako bohater, którego imię znał niemal każdy mieszkaniec jego ojczyzny. Mowa o sierżancie. Choć Stubby był psem, otrzymał prawdziwy stopień w amerykańskiej armii i tyle medali, że pod koniec życia trudno było mu je nosić na specjalnie uszytym psim mundurze.
Ta historia zaczyna się nieciekawie, tak samo jak nieciekawy jest los milionów bezdomnych psów na całym świecie. Młody mieszaniec przypominający teriery typu bull błąkał się po ulicach New Heaven. Kiepsko ucięty ogon, wychudzone ciało, wzrok błagający o jedzenie. A jednak to właśnie ten pies stał się największym bohaterem w historii armii Stanów Zjednoczonych. Nie jeden żołnierz na dwóch nogach może mu pozazdrościć zasług i wyróżnień. W 1917 roku szeregowiec Robert Conroy, człowiek o wielkim sercu, nie mógł przejść obojętnie, kiedy w pobliżu bazy amerykańskich sił zbrojnych, spotkał bezpańskiego psa. Dał mu jeść i nie był w stanie zostawić go samego w mieście. Przygarnął zwierzę, które odpłaciło mu się po stokroć.
Młodzi, wiekiem i stażem w armii, żołnierze ze 102. Pułku Piechoty 26. Dywizji przygotowywali się do transportu do Europy. Robert przemycił na okręt transportowy psa. Szeregowi wydzielali mu posiłki ze swoich porcji, uczyli sztuczek, Stubby był ich ulubieńcem. Wkrótce starsi oficerowie odkryli psa, a ten zyskał ich sympatię jednym gestem – uniósł prawą łapę i salutował. Pozwolili Stubby`emu zostać na statku, który dopłynął do Francji. Pies mógł także towarzyszyć żołnierzom na polu walki. To była bardzo dobra decyzja. Stubby zasłynął w boju wieloma heroicznymi czynami. Przeżył 17 bitew, w jednej z nich został ranny w łapę. Mimo kontuzji, wyczuł zagrożenie. Obudził żołnierzy szczekaniem, ponieważ wiedział, że za chwilę dotrze do nich trujący gaz. Wszyscy zdążyli włożyć maski gazowe, Stubby także miał swoją.
Pewnego razu dopadł niemieckiego szpiega, który zakradł się w pobliże amerykańskiego obozu. Przytrzymał go tak długo, kąsając pośladki, aż nadeszła pomoc. Zasługi na froncie spowodowały, że był pierwszym psem, który otrzymał stopień wojskowy – sierżanta. Po zakończeniu I wojny światowej i powrocie do USA, był sławny na całym kontynencie. Brał udział w paradach, jeździł po kraju, poznał trzech amerykańskich prezydentów, został odznaczony licznymi medalami, odbierał honory na spotkaniach weteranów wojennych. Stubby zainspirował władze USA do powołania amerykańskiego programu szkolenia psów bojowych K9 Corps. Stał się tez bohaterem filmu animowanego.
Odszedł mając około dziewięciu lat na kolanach swojego pana. Swoim życiem udowodnił, że każdy może być bohaterem, a pies za daną mu szansę, potrafi odwdzięczyć się człowiekowi, ryzykując dla niego wszystko. Historia Stubby`ego pokazuje nam jak mało jeszcze, my, ludzie, nauczyliśmy się o psach i jak mało wniosków wyciągnęliśmy, nie zapewniając należytej ochrony tym, którzy dla nas gotowi są poświęcić swoje krótkie życie.
Przeczytaj także o Antisie, latającym psie w służbie Jego Królewskiej Mości
(BKJ)