Antis, latający pies w służbie Jego Królewskiej Mości
Antis, latający pies w służbie Jego Królewskiej Mości

wróć... Antis, latający pies w służbie Jego Królewskiej Mości

Kto nie zna psa Szarika, bohatera serialu „Czterej pancerni i pies”? Historia zmyślona i zakłamana pod względem historycznym, jednak nie aż taka nierealna jeśli chodzi o umiejętności i udział psa w działaniach bojowych. Znanych jest bowiem wiele przykładów na to, że czworonożni żołnierze mieli realny wpływ na przebieg wojny. Jednym z nich jest Antis, znany również jako Ant, owczarek niemiecki urodzony we Francji.

Takim samolotem latał Antis (fot. Paul Jespers)

Václav Robert Bozděch był czeskim lotnikiem służącym, tak jak wielu Polaków, w szeregach RAF-u (RAF – Royal Air Force, z ang. Królewskie Siły Powietrzne). Kiedy na przełomie 1939 i 1940 roku wykonywał wraz z Peterem Duvalem lot bojowy nad terytorium Francji, ich samolot zestrzeliła maszyna nieprzyjaciela. Robert przeżył i znalazł schronienie w jednym z gospodarstw. Poza szczeniakiem owczarka niemieckiego, nie było tam żadnej żywej istoty. Pilot doczekał się pomocy swoich towarzyszy i zabrał psa do bazy lotniczej w Anglii. Nazwał go Antis, a pies znany był również jako Ant (z ang. mrówka). Wyrósł na ładnego owczarka niemieckiego o czarnym umaszczeniu z jasnymi znaczeniami. Antis nie był szkolony, od szczenięcia toczył życie zwyczajnego psa a jego domem była baza lotnicza. Obserwował pilotów i pozostałych żołnierzy, ich codzienną rutynę i wiódł raczej spokojne życie, aż do momentu kiedy zbombardowano pobliskie miasteczko. Pies pobiegł tam za żołnierzami i wyciągnął z ruin zawalonego budynku sześć rannych osób. Antis wygrzebywał ocalałych bez opamiętania, raniąc się przy tym dotkliwie. Po „akcji ratunkowej” nie mógł samodzielnie chodzić, uniemożliwiały to ogromne rany na łapach i cieknąca krew. Robert niósł go do bazy. Okrzyknięty bohaterem owczarek został opatrzony i doszedł do pełnej sprawności.

Przed jednym z ważnych lotów bojowych Bozděch nie mógł odnaleźć Antisa. Pies jakby zapadł się pod ziemię. Poszukiwania trzeba było przerwać, ponieważ do startu było już mało czasu. Czeski pilot ze zdziwieniem odkrył już w przestworzach, że w kabinie znajduje się jego owczarek, z trudem łapiący powietrze. Robert podał psu tlen z własnej maski. Lot zakończył się powodzeniem a piloci uznali, że to właśnie obecność Antisa przyniosła im szczęście. Od tego momentu pies towarzyszył im często podczas powietrznych bojów. Wykonano dla niego nawet specjalną maskę dzięki której oddychanie podczas misji nie stanowiło problemu. Podobnych lotów Ant ma na koncie kilkadziesiąt, zawsze wychodził z nich bez szwanku.

Po wojnie Robert wyjechał do Czechosłowacji, zabierając oczywiście ze sobą Antisa. Niestety kraj znalazł się w sowieckiej strefie wpływów a były pilot RAF-u musiał z niego uciekać ze względów politycznych. Przedostanie się na Zachód nie było łatwe. Pokonanie kilku przejść granicznych stało się możliwe dzięki pomocy dzielnego psa. Pilot i jego czworonożny towarzysz powrócili na Wyspy Brytyjskie. Antis odszedł w sierpniu 1953 roku. Jeszcze za życia, 28 stycznia 1949 roku, uhonorowany został medalem Dickina za odwagę i ratowanie ludzi podczas II wojny świtowej. Łącznie tym wyróżnieniem uhonorowano 72 zwierzęta: 35 psów, 32 gołębie, 4 konie i jednego kota (stan na grudzień 2020).

(BKJ)