wróć... Wejdzie tam gdzie człowiek nie zdoła – pies w Straży Pożarnej
Odnajdują ludzi leżących, niekiedy od kilku dni, pod gruzami. Poszukują ich także w terenie. Wykonują ciężką, ryzykowną pracę. Dla nas.
Psy służą w Państwowej Straży Pożarnej od około dwudziestu lat. Bardzo często są to Retrievery: Goldeny, Labradory, Flat Coated Retrievery, ale zdarzają się także Owczarki Niemieckie czy Holenderskie.
- Ważne jest to aby psy pracujące w Straży Pożarnej nie miały w sobie agresji – mówi kapitan Karol Pietrzyk, przewodnik młodej suczki rasy Owczarek Niemiecki – Są to psy służbowe, zakupione przez Komendę lub psy kontraktowe, tzn. będące własnością przewodnika. Kiedy taki pies uzyska certyfikat uprawniający go do działań, komendant podpisuje kontrakt z jego właścicielem na wykorzystywanie psa do działań poszukiwawczo – ratowniczych. Wybieramy psy zorientowane na człowieka. Wszystkie mieszkają ze swoimi przewodnikami w domach.
To jest to co odróżnia psy strażaków od psów policyjnych. Te drugie muszą być trzymane w surowych warunkach ze względu na charakter swojej pracy. W PSP psy poszukują zaginionych osób w terenie lub na gruzowiskach. Najwcześniej po 18 miesiącach może zostać przeprowadzony egzamin na poziomie 0, który daje odpowiedź czy pies nadaje się do służby czy nie. Jeśli go nie zda, oznacza to zazwyczaj koniec kariery w Straży Pożarnej. Jeśli zda, nie ma jeszcze uprawnień do działania. W wieku minimum dwóch lat może podejść do egzaminu państwowego na poziomie 1. Pozytywny wynik tego testu oznacza, że pies otrzymuje certyfikat, który uprawnia go od udziału w akcjach.
- Praca w terenie nie jest dla psa tak niebezpieczna, jak na gruzowiskach – opowiada kapitan Karol Pietrzyk – nasze psy w terenie pracują inaczej od tych patrolowo – tropiących w policji. Tam jest praca po śladzie, a u nas górnym wiatrem. Zdarza się, że strażak prowadzi psa na lince, ale to rzadkie przypadki, zazwyczaj pies biegnie luzem i kiedy znajdzie poszukiwaną osobę, musi zawiadomić przewodnika. Może przy niej zostać i szczekać, a może przyjść do przewodnika i doprowadzić go do poszukiwanego.
Praca, która przynosi psom strażaków największy splendor, za którą są często odznaczane, wraz ze swoimi przewodnikami, to oczywiście poszukiwania na gruzowiskach.
- Psy chodzą wówczas bez smyczy, szelek, obroży – wyjaśnia kapitan Pietrzyk – chodzi o to, żeby nie zahaczyły o wystające pręty. Teren działań to zazwyczaj gruzowisko po zawalonym budynku, tam może się wydarzyć dużo rzeczy, a pies wejdzie tam gdzie człowiek nie zdoła. Dużo ryzykują, ale gdyby nie one, wiele osób poszkodowanych nie miałoby szans na przeżycie.
Już podczas egzaminów robi się wszystko aby stworzyć jak najbardziej ekstremalne warunki do pracy. Pies nie może bać się ognia i wystrzałów. W ostatnich miesiącach psy gruzowiskowe miały okazję do tego by pokazać swoje umiejętności, kiedy dochodziło w Polsce do wybuchu gazu, m.in. w Puławach.
fot. sekc. Dariusz Parol
- Jeśli chodzi o pracę za granicą, to oczywiście Bejrut i wybuch saletry w porcie – mówi kapitan Karol Pietrzyk - Wiem od kolegów, którzy tam służyli, że największym problemem podczas wspomnianej misji były poparzone łapy u naszych psów. Nawet te, które nie miały wcześniej na łapach butów, chętnie je zakładały, bo w nich pracowało się dużo łatwiej.
Polskie społeczeństwo darzy strażaków dużym szacunkiem za to z jakim poświęceniem wykonują swoją pracę. Na podobny szacunek zasługują także ich psy. Praca na gruzowiskach wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Cieszy zatem fakt, że powstał projekt tzw. „emerytury dla psów służbowych”. Wypada mieć nadzieje, że proponowane przepisy wejdą w życie.
(BKJ)