wróć... Przywiązał psa do kilku drzew, a obrożę spiął opaską zaciskową. Może nie ponieść kary
Wprowadzenie obowiązkowego znakowania psów wydaje się być koniecznością, zwłaszcza kiedy co chwilę słyszy się lub czyta o podobnych okrucieństwach. W Święto Trzech Króli w gminie Żarów (woj. dolnośląskie) nieznany sprawca przywiązał psa w typie owczarka do drzew, kilkoma linami i jakby tego było mało, obrożę spiął opaską do zaciskania przewodów elektrycznych, by zyskać pewność, że zwierzę się nie uwolni.
Tę bulwersującą sprawę opisał portal swidnica24.pl. Jak czytamy w artykule, skrępowanego psa uratował pan Radosław, który w pobliżu karmił konie. Obawiał się pogryzienia, nie zdecydował się zatem, aby samodzielnie oswobodzić czworonoga. Zawiadomił policję telefonicznie. Na miejsce przybyli funkcjonariusze i przedstawiciele schroniska dla zwierząt.
Akcję na portalu Facebook opisał Paweł Szewczyk z Fundacji Mam Pomysł, która prowadzi schronisko dla zwierząt w Świdnicy. „Jak bardzo pozbawionym ludzkiej empatii człowiekiem trzeba być, by psa przywiązać (…) linami do kilku drzew w lesie?” – czytamy na jego profilu.
Kiedy podobne okrucieństwo spotyka ludzi, do akcji wkracza policja, ustala tożsamość sprawcy, a ten zazwyczaj ponosi konsekwencje, choć według opinii publicznej, z reguły, nieadekwatne do popełnionego czynu. Podobnie powinno być w przypadku czynów zabronionych wobec zwierząt. Prawo określa kary za takie przestępstwa. Rzecz w tym, że prawo mogłoby jeszcze ułatwić dotarcie do sprawcy, a nie ułatwia. Psy, w odróżnieniu od skrzywdzonych ludzi, nie złożą wyjaśnień i nie doprowadzą śledczych do przestępcy. Co prawda jeśli dochodzi do zabójstwa człowieka, ten także nie wskaże sprawcy, ale policja może ustalić tożsamość ofiary, co zdecydowanie ułatwia postępowanie. W przypadku zabitych psów, tak łatwo już nie jest. Prawo nie ułatwia dotarcia do sprawcy, choć wystarczyłaby jedna zmiana w ustawie. Nowelizacja o powszechnym znakowaniu zwierząt zmieniłaby wszystko.
- Każdy patrol z naszego komisariatu wyposażony jest w czytnik chipów – mówi komisarz Daniel Tomczyk z Komisariatu Policji w Aleksandrowie Łódzkim – dzięki temu, możemy łatwo ustalić do kogo należą zwierzęta wałęsające się, także te, które uciekły. Gdyby istniała regulacja nakazująca znakowanie wszystkich psów w Polsce, sprawcy bestialskich czynów na tych zwierzętach, nie pozostawaliby bezkarni. Można by odczytać chip porzuconego czy zakatowanego psa, łatwo ustalić dane jego właściciela, sprawdzić co się działo z psem w ostatnim czasie – dodaje Tomczyk.
Nawet jeśli właściciel utrzymywałby, że to nie on jest sprawcą czynu zabronionego, policja prowadziłaby postępowanie wyjaśniające. Dlaczego nie zgłosił zaginięcia zwierzęcia? Można by porównać ślady znajdujące się na przykład na linach w lesie czy opasce zaciskowej przy obroży z odciskami palców właściciela psa lub jego rodziny.
- Czipowanie wcale nie jest takie kosztowne. – podkreśla pełnomocnik Ministra Rolnictwa do spraw ochrony zwierząt Wojciech Albert Kurkowski - Czipowanie spowodowałoby, że wszystkie zwierzęta byłyby właścicielskimi zwierzętami. I tu albo będą należały do osób prywatnych albo do gmin, na których spoczywałby obowiązek ich utrzymania. Myślę, że obowiązek czipowania, podobnie jak obowiązek szczepienia przeciwko wściekliźnie jest stosunkowo prosty do wprowadzenia. W momencie szczepienia sprawdzałoby się czip. Istotne jest również to aby powstała jedna centralna baza danych. I najlepiej, w mojej opinii, byłoby gdyby powstała państwowa baza danych. Taki system… Nazwę go roboczo „czip.gov.pl” dawałby gwarancję, że zostaną bezpiecznie przechowane wszystkie dane: i te wrażliwe i te mniej wrażliwe, a przede wszystkim zgromadzi informacje o personaliach właściciela każdego oznakowanego zwierzęcia.
Obowiązkowe znakowanie psów znacząco ograniczyłoby ich bezdomność w Polsce. To kolejny atut proponowanej zmiany w przepisach. Wypada mieć nadzieję, że kolejna próba nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt będzie zawierała w sobie tę poprawkę i będzie próbą skuteczną.
Pozwala to wierzyć, że tacy przestępcy jak ten z Dolnego Śląska nie będą unikać w przyszłości odpowiedzialności.
(BKJ)