wróć... Czas na zmiany... Natychmiastowe
140 psów trzymanych w fatalnych warunkach, 250 psów martwych, zakopanych lub leżących na posesji, okrucieństwo nie do opisania. Do tego dochodzą setki innych nieco mniej drastycznych przykładów pseudohodowli. Poza tym coraz częstsze przypadki rozmnażania psów nierasowych ze sfałszowanymi rodowodami. Napisać, ze potrzebne są szybkie zmiany w prawie to mało. Potrzebna jest rewolucja w ustawie.
Zdjęcie pochodzi z profilu OTOZ Animals na portalu facebbok.com
OTOZ Animals ujawnił, podczas interwencji, okrucieństwo w pseudohodowli na Pomorzu
- Od kilkunastu lat aktywnie walczymy z pseudohodowcami – mówi Komendant Główny Straży dla Zwierząt w Polsce Mateusz Janda – ale to co dzieje się w ostatnich miesiącach to nie tylko tragedia dla naszych braci mniejszych, zwłaszcza psów, ale przede wszystkim wielka farsa i kpiny z polskiego prawa i polskiego społeczeństwa. Ciemiężyciele zwierząt stoją na czele organizacji hodowców i mają czelność wyjść na ulice i protestować kiedy parlamentarzyści próbują zapobiec cierpieniu zwierząt. To farsa.
Właścicielka hodowli spod Kartuz, której odebrano 140 wycieńczonych psów, a która to na posesji miała 250 martwych psów, była jedną z tych osób, które chciały mieć wpływ na tworzenie prawa. Pani Izabela U. była współorganizatorką protestów jakie w roku 2019 i 2020 odbywały się na ulicach Warszawy, w których to tzw. hodowcy wyrażali swój sprzeciw wobec propozycji zmian w Ustawie o Ochronie Zwierząt.
- Nasuwa się pytanie czego broniła pani U? Prawa do zamęczenia psów? – pyta retorycznie Komendant Janda – Przeciwnicy zmian w Ustawie o Ochronie Zwierząt często podkreślają, że nad takimi organizacjami, jak ta, którą stworzyliśmy (Straż dla Zwierząt w Polsce) powinna być kontrola. Twierdzą, że te organizacje nie mogą mieć prawa do odbierania zwierząt właścicielom. Nie mają. Zwierzęta może, w postępowaniu administracyjnym, odebrać tylko wójt, burmistrz lub prezydent miasta, a nie Komendant SdZ. A jaka jest kontrola nad stowarzyszeniami hodowców? Kto ich kontroluje? – stawia kolejne pytania Mateusz Janda.
- Takiej kontroli nie ma – odpowiada sekretarz Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Psa Rasowego Kennel Club Tomasz Marczewski – Często hodowcy wydaleni z naszego klubu, za łamanie regulaminu i Ustawy o Ochronie Zwierząt, zakładają własne stowarzyszenia, gdzie o jakichkolwiek standardach nie ma mowy. Bardzo często zdarza się tak, że te nowe stowarzyszenia nawet nie są wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego.
Unia Felinologii Polskiej zaproponowała jakiś czas temu aby dokonać zmian w prawie polegających na ustanowieniu samorządów hodowlanych w kynologii i felinologii. UFP została utworzona jako taki właśnie samorząd.
O tym jak miałyby działać samorządy hodowlane możesz przeczytać tutaj.
- Takie zmiany powinny być wprowadzone już dawno – uważa Tomasz Marczewski – Nie byłoby podobnych „kwiatków” jak historia sprzed kilku dni, kiedy to zgłosiła się do nas osoba, która kupiła rzekomo rasowego Pomeraniana, a okazało się, że pies wyglądał jak bardzo kiepskiej jakości York. „Rodowód” był natomiast świetny. Kilkupokoleniowy, znane przydomki się tam przewijały. Wiarygodność tego dokumentu była bardzo wątpliwa.
- Zmiany potrzebne są od zaraz – podkreśla Mateusz Janda – Prawdziwi kynolodzy i felinolodzy powinni, poprzez samorządy hodowlane, mieć możliwość kontroli nad klubami. Tylko zweryfikowane stowarzyszenia mogłyby hodować rasowe psy i koty. A tych nierasowych przecież nie wolno sprzedawać. W połączeniu z obowiązkowym chipowaniem i ogólnopolską bazą oznakowanych zwierząt, da się wyeliminować takie patologiczne miejsca, jak pseudohodowla spod Kartuz.
Posłanka KO Katarzyna Piekarska zapowiadała, że jeszcze w maju ma być złożony projekt nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt. Będzie więc możliwość dyskusji na temat proponowanych zmian.
(BKJ)