wróć... Co się zgadza, a co nie w sprawie o PKR?
W artykułach internetowych padają takie kwoty jak 90 milionów złotych i przeróżne tłumaczenia Polskiego Porozumienia Kynologicznego. Niektóre oderwane od rzeczywistości.
Część klubów, które zostały wezwane przez Związek Kynologiczny w Polsce do zaprzestania naruszeń i wypłaty odszkodowań w związku z bezprawnym użyciem znaku chronionego „PKR”, nabrała wody w usta. Coraz chętniej na ten temat wypowiada się natomiast prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego i Stowarzyszenia Właścicieli Kotów i Psów Rasowych Piotr Kłosiński.
W żadnym wypadku się nie broni. Atakuje. Stara się wywrzeć wrażenie na opinii publicznej i członkach własnego klubu, że to on ma rację, a Związek Kynologiczny na tej sprawie straci.
Tymczasem w jego wersji wydarzeń coraz mniej się zgadza. W autoryzowanej wypowiedzi dla naszej redakcji, udzielonej 25 lutego, Piotr Kłosiński oznajmił, że sprawa rzekomych wymuszeń względem klubów kynologicznych i niesłusznych żądań kierowanych przez ZKwP, została zgłoszona do prokuratury. Już w dniu publikacji artykułu (26.02) nasza redakcja zaczęła to sprawdzać. Ponieważ Piotr Kłosiński nie był w stanie określić do której prokuratury zgłoszono sprawę, zapytaliśmy rzeczników dwóch warszawskich prokuratur okręgowych. Ani w tych prokuraturach ani w podległych im jednostkach rejonowych nie było takich zgłoszeń. Wygląda więc na to, że to „zgłoszenie do prokuratury” miało zabrzmieć groźnie i pokazać opinii publicznej (w tym własnym członkom), że PPK ma wszystko pod kontrolą.
W rozmowie z naszą redakcją Piotr Kłosiński sugerował nawet, że w Urzędzie Patentowym miało dojść do nadużyć i, że decyzję o wpisaniu znaku chronionego „Polska Księga Rodowodowa” do rejestru podjął ktoś powiązany z ZKwP. Urząd Patentowy, ze względu na dobro toczącego się postępowania, nie chce komentować sprawy. Na pewno jednak po wyjaśnieniu zawirowań wokół PKR, urzędnicy odniosą się do kierowanych pod ich adresem zarzutów o korupcję, bo inaczej tego nazwać nie można.
Prezes Kłosiński chętnie wypowiada się zarówno na łamach mediów należących do stowarzyszeń, którymi kieruje jak i w artykułach innych redakcji. Wszędzie jednak nie udziela odpowiedzi na pytanie dlaczego kluby członkowskie PPK nie używały innej nazwy tylko tej zastrzeżonej - „Polska Księga Rodowodowa”? Mogły przecież użyć sformułowania Księga Rodowodowa SWKiPR i wówczas nie byłoby kłopotu. W rozmowie z naszą redakcją Piotr Kłosiński przyznał się do tego, że nie wiedział o wpisaniu „PKR” do rejestru znaków chronionych, a dopiero wypowiedź przedstawicielki ZKwP w Senacie otworzyła mu oczy. Dziwne, że osobę z tak niewielką wiedzą i orientacją w środowisku kynologicznym część mediów, sprzyjających PPK nazywała „liderem kynologów”. Ktoś kto wykazał się takim brakiem kompetencji i jeszcze otwarcie się do tego przyznaje, powinien być raczej określany jako prezes kynologiczny z przypadku. Inne kluby działające w Polsce, nie miały problemów z tym, żeby właściwie nazwać prowadzone przez siebie rejestry hodowlane. Piotr Kłosiński miał z tym problem, dlatego użył starej, zastrzeżonej nazwy.
Ciekawe jest jeszcze to jak prezes PPK próbuje wmówić obserwatorom, że w całej sprawie Związek Kynologiczny nie ma co liczyć na jakiekolwiek pieniądze. Zapomina o tym, że niewiedza nie zwalnia z obowiązku, a fakt, że ktoś nie wiedział o tym, że dany znak jest zastrzeżony nie jest tu okolicznością łagodzącą. Nawet gdyby, jakimś cudem, Urząd Patentowy nagle zdjął „PKR” z rejestru (bardzo mało prawdopodobne) to i tak nie zmieni to faktu, że przez prawie 8 lat, ten znak tam widniał. Próba narracji przyjęta przez prezesa Kłosińskiego jest śmieszna kiedy przełożymy to na bardziej jaskrawy przykład. To tak jakby Przetwórnia Owoców w Baranich Główkach nie wiedziała o tym, że Coca-Cola to zastrzeżony znak. Koncern oskarża przetwórnię, a przetwórnia tłumaczy się, że to nie jest to samo, bo ona produkowała napój o nazwie Coca-Cola Baranie Główki – Piotr Kłosiński tłumaczył, że Polska Księga Rodowodowa SWKiPR to co innego niż Polska Księga Rodowodowa i nie docierało do niego tłumaczenie, że dopiero nazwa Księga Rodowodowa SWKiPR byłaby nazwą bez użycia znaku chronionego. Różnica między Coca-Cola Baranie Główki a Cola Branie Główki jest istotna.
W tej sprawie padają dość duże sumy pieniędzy i to na pewno istotne, ale dużo bardziej istotne jest to, że zarówno hodowcy, jak i nabywcy powinni zobaczyć kto jest po drugiej stronie. Spawa o PKR pokazuje nam, że w zarządach kilku polskich klubów zasiadają ludzie, którzy na temat szeroko pojętej kynologii pojęcie mają marne, co gorsza, część mediów, próbuje ich nazywać liderami kynologów, co w kontekście sprawy o PKR pokazuje tylko, że te media o kynologii mają również bardzo małe pojęcie.
Pierwsze niewiadome w sprawie o PKR wyjaśnią się już niebawem. W najbliższym czasie powinniśmy dowiedzieć się czy urząd patentowy wykreśli PKR z rejestru i kiedy rozpocznie się proces w sądzie.
(BKJ)