wróć... Husky, który uratował życie wielu dzieci
Togo to Siberian Husky, który blisko sto lat temu uratował życie wielu dzieci na Alasce. Mimo podeszłego jak na psa wieku 12 lat, poprowadził zaprzęg Leonharda Seppali przez bardzo trudną trasę w koszmarnej zamieci i dowiózł na czas surowicę do dziecięcego szpitala. Amerykanie docenili ten wyczyn dopiero po wielu dekadach, ale za to Togo został okrzyknięty w USA największym psim bohaterem w historii.
Syberyjskie psy zostały sprowadzone do Ameryki Północnej na początku XX wieku. Były mniejsze i lżejsze od używanych na Alasce Malamutów, stąd na początku ich przygody z Jukonem zostały okrzyknięte „syberyjskimi szczurami”. Szybko jednak szydercy zmienili zdanie, po tym jak wywodzące się z rejonu Kołymy Husky zaczęły wygrywać wyścigi psich zaprzęgów w USA i Kanadzie. Pochodzący z Norwegii Leonhard Seppala nie był pierwszym, który użył psów syberyjskich w wyścigu All Alaska Sweepstake, ale to on rozpoczął hodowlę tej rasy w USA. Wszystko za sprawą psa o imieniu Togo. Początkowo Norweg nie chciał zatrzymać chorowitego szczeniaka. Robił wszystko aby się go pozbyć, oddać komu innemu. Pies był jednak na tyle uparty, że kilkakrotnie uciekał, robiąc podkopy, rozbijając szyby w pomieszczeniach, w których go zamykano i za każdym razem gonił, prowadzone przez Seppalę zaprzęgi. W pewnym momencie hodowca i wytrawny maszer postanowił dać mu szansę i nie zawiódł się. Energiczny młody pies okazał się być urodzonym liderem. Dzięki niemu Seppala wygrał kilka razy prestiżową gonitwę. Swoje imię odważny Husky otrzymał po japońskim admirale Heihachiro Togo. Pies zyskał sławę w miasteczku Nome na Alasce w pobliżu którego mieszkał Seppala ze swoją żona Konstancją.
Nome było w tamtych czasach niedużą osadą, którą założyli poszukiwacze złota. Największym utrapieniem mieszkańców było położenie geograficzne. Zimą miasteczko pozostawało praktycznie odcięte od świata. Wody w porcie skute były lodem, transport lotniczy był bardzo słabo rozwinięty, a w dodatku, częste śnieżyce uniemożliwiały przeloty. W roku 1925 dla kilkorga dzieci z Nome kiepskie położenie miasteczka skończyło się tragicznie. Wybuchła tam bowiem epidemia dyfterytu (błonicy), choroby groźnej dla osób młodych. Część z nich zmarła, pozostałe ciężko chorowały w małym szpitalu, a jedyną szansą dla nich było szybkie sprowadzenie surowicy. Ta znajdowała się w Anchorage. Część trasy można było pokonać pociągiem ale w pewnym momencie tory się kończyły, a wobec szalejącej burzy śnieżnej jedyną nadzieją były psie zaprzęgi. Czas naglił, a nawet przy dobrej pogodzie pokonanie drogi z Nenany do Nome wprawnemu maszerowi zajęłoby około miesiąca. Zdecydowano się więc na sztafetę. Wziął w niej udział także Leonhard Seppala. Wielu uważało, że w trudnych warunkach atmosferycznych jedynie wystawienie jego zaprzęgu daje jakąkolwiek nadzieję na to, że antytoksyna dotrze do Nome. Mimo, że najbardziej utytułowany pies zaprzęgowy tego okresu miał już 12 lat, Seppala nie wyobrażał sobie, że może podołać temu zadaniu bez niego. Togo poprowadził zaprzęg. Leonhardowi przypadł najdłuższy, najszybszy i tym samym najbardziej niebezpieczny odcinek sztafety. Podczas gdy pozostałe zespoły przemierzały od 39 do 84 kilometrów, sanie ciągnięte przez Togo pokonały 31 stycznia 1925 roku 420 kilometrów z Shaktoolik do Golovinu. Seppala przejął paczkę z surowicą od Henry`ego Ivanoffa.
Podczas swojej zmiany pochodzący z Norwegii maszer musiał zmierzyć się z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi. Wielu obserwatorów, widząc przy jakiej pogodzie będzie jechał w kierunku Golovina, nie dawało mu praktycznie żadnych szans. Sam Seppala przyznał, że jego zaprzęg wykonał zadanie tylko dzięki Togo, który w zamieci, kiedy Leonhard nie widział nic, prowadził sanie we właściwym kierunku. Zaprzęg Seppali pokonał m.in. zamarznięte wody Zatoki Nortona dosłownie w ostatniej chwili (lód zaraz po przejeździe się załamał). Nie podlega wątpliwości, że psy prowadzone przez Togo wykonały podczas sztafety najcięższą pracę, a gdyby nie sędziwy lider zaprzęgu, surowica nie dotarłaby do Nome w ciągu tygodnia! Pod drzwi szpitala cenny ładunek, ratujący życie kilkudziesięciu małych pacjentów, dowiózł inny maszer, a psim bohaterem okrzyknięto psa o imieniu Balto. On także należał do Seppali. Wtajemniczeni wiedzieli jednak, że gdyby nie Togo i jego pan, misja prawdopodobnie zakończyłaby się porażką, a w najlepszym wypadku surowica dotarłaby do Nome kilka dni później.
Po wielu dekadach Amerykanie zaczęli na nowo odkrywać sekrety sztafety i w 2011 roku nowojorskie gazety przyznały, że prawdziwymi bohaterami misji byli Seppala i Togo. Szaleńczą gonitwą po życie zaczęto się na nowo interesować, a w 2019 roku wytwórnia Disney`a wyprodukowała film „Togo” pokazujący życie tego niezwykłego psa ze szczególnym uwzględnieniem sztafety z surowicą. Rolę Leonharda Seppali gra świetny na ekranie Willem Dafoe. Film przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom psów. Jest dobrze zrealizowany, trzyma w napięciu, wzrusza do łez w niejednej scenie, a co najważniejsze, opowiada prawdziwą historię, a emocji, towarzyszącym filmom opartym na faktach, nie da się porównać z żadnymi innymi.
Togo był jednym z pierwszych psów rasy Siberian Husky na Alasce. Dzisiejsze Husky różnią się nieco od tych hodowanych przed stu laty. Wówczas przywiązywano zdecydowanie mniejszą uwagę do wyglądu, a zwłaszcza do umaszczenia. Pies miał spełniać swoją rolę w zaprzęgu. Togo był ciemniejszy od swoich towarzyszy z drużyny i zdecydowanie bardziej ruchliwy. Po zakończeniu sztafety, nie ciągnął już sań. Seppala wykorzystywał go jako reproduktora. Togo spłodził liczne potomstwo, po które zgłaszali się maszerzy z całego kontynentu. Odszedł w wieku 16 lat.
(BKJ)